Info
Ten blog rowerowy prowadzi anetka z miasteczka Zabrze. Mam przejechane 960.13 kilometrów w tym 217.40 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 13.75 km/h i się wcale nie chwalę.Więcej o mnie.
Moje rowery
Nie mam rowerów...Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2008, Sierpień3 - 24
- 2008, Lipiec8 - 14
- 2008, Czerwiec10 - 1
- 2008, Maj4 - 1
- 2008, Kwiecień1 - 0
- 2008, Marzec1 - 0
- 2008, Luty2 - 0
- 2008, Styczeń2 - 1
Z przyjaciółmi
Dystans całkowity: | 13.54 km (w terenie 13.00 km; 96.01%) |
Czas w ruchu: | 01:13 |
Średnia prędkość: | 11.13 km/h |
Liczba aktywności: | 1 |
Średnio na aktywność: | 13.54 km i 1h 13m |
Więcej statystyk |
- DST 13.54km
- Teren 13.00km
- Czas 01:13
- VAVG 11.13km/h
- Aktywność Jazda na rowerze
Próba sił bez Tatusia ale za to z Dominiką ;)...
Czwartek, 10 lipca 2008 · dodano: 16.07.2008 | Komentarze 5
Próba sił bez Tatusia ale za to z Dominiką ;)...
Helenka-Rokitnica-Miechowice-Helenka(wszystko leśnym traktem)
Po wielu usilnych namowach nasza Dominika uległa-odkurzyła rower...niestety swojej mamy, gdyż jej nie nadaje się do użytku(a mówiliśmy, że nasz niezastąpiony McGaywer Młynarz looknie i naprawi co trzeba! - nie było takiej potrzeby... a jednak przydałoby się ;) ) Ruszamy spod naszego bloku w składzie:
-Wiku
-Igu
-Dominika
-Ja
Wszystko fajnie ale nasz Igor buntuje się co kilka metrów: a to go nogi bolą, a to nie ma siły, a to mu się nie chce, a to mu się chce pić, a to jest głodny, itp.
Motywujemy go jak się da. Pomagają nam nieobecne BS-owe autorytety:
Tatuś, osobisty wujek, osobista ciocia, to znów sięgamy po charyzmę wujka Młynarza i cioci Kosmy, jak również cioci Agnieszki.
I tak żółwim tempem posuwamy się do przodu.
Muszę wspomnieć, że pomimo tych utrudnień jedzie się nam fantastycznie, być może wpłynęła na to krótka przerwa w jeżdżeniu spowodowana powrotem do domu.
Przed samym wyjazdem z lasu nasz mały bohater zalicza paskudną glebkę, a właściwie przelot nad kierownicą. Roni kilka łez, ale pod dom podjeżdża z uśmiechem na twarzy. najważniejszą pamiątką z tej wyprawy jest możliwość pochwalenia się na BS i nie tylko, że tak się włśnie przewrocił.
Wikuś jak zwykle dzielny, wytrwały, szybki nie potrafi się pogodzić z faktem, iż tak niewielką ilość km zaliczył w tak długim czasie. (czasami bywa i tak ;( ).
Podsumowując wycieczka należy do udanych, gdyż:
-wygoniliśmy rowerowego lenia
-wyciągnęliśmy Domnikę
-poczuliśmy znowu jak to jest czuć wiatr we włosach
-poczuliśmy ten szczególny rodzaj wolności jakiej doznaje się jeżdżąc na rowerze!